ENJOY !!!!!!!!!
3.This darkness inside his eyes....
Czułam jakby czas stanął w miejscu.
To nie mógł być przypadek.
Niemożliwe.
Mój oddech stał się bardzo nierówny.
Myśli zaczęły szybko krążyć po mojej głowie.
Powoli moje ciało drętwiało.
Przełknęłam ślinę zdezorientowana.
Co on mógł tu robić?
Drugim pytaniem było dlaczego się bije a trzecim z kim.
Zaczęłam się cofać układając sobie wszystko w głowie.
Nagle jednak zatrzymałam się gdy błękitne oczy chłopaka skierowały się w stronę mojego okna.
Tak jakby czytał mi w myślach...
Patrzyłam na niego a on na mnie.
Myślę że trwałoby to długą chwilę gdyby nie przeciwnik blondyna nie uderzył go z całej siły w twarz wykorzystując chwilę nieuwagi nieznajomego.
Na twarzy napastnika pojawił się uśmiech po czym jego wzrok skierował się w moją stronę.
Moje oczy spotkały się z jego czarnymi tęczówkami. Moje serce zaczęło bić w niewyobrażalnie szybkim tempie. Przerażenie opanowywało mój oddech.
Straszny mężczyzna uśmiechnął się chytrze i rozpłynął się w ciemnościach nocy.
Oddalona od okna o jakieś 3 metry złapałam się za głowę.
Może to tylko sen?
Zaczęłam szczypać swój nadgarstek.
Niestety nic się nie działo. Nie było nawet najmniejszej zmiany.
Podbiegłam do okna rozglądając się po podwórku.
Niebieskooki właśnie podnosił się z ziemi wycierając krew płynącą z jego nosa.
Nie wyobrażam sobie jak bardzo musiał boleć ten cios. Naprawdę współczułam mu w tamtym momencie. Jego oczy znów skierowały się w moją stronę i tak samo jak tamten przerażający mężczyzna, blondyn zniknął.
Wróciłam wolnym krokiem do łóżka. Chociaż pewnie i tak nie zasnę.
Przykryłam się kołdrą i zastanawiałam się nad całą tą sytuacją.
Jakże nienormalną sytuacją...
~~~~~~ ♥ ~~~~~~
Tak jak przypuszczałam, nie mogłam zasnąć.
Była już 6 a ja mam na 7 do szkoły.
Wstałam więc niechętnie z łóżka i powędrowałam do łazienki by się odświeżyć.
Włożyłam na siebie legginsy w moro, białą koszulkę z napisem ''STREET'' i moją ulubioną czarną, skórzaną kurtkę. Włosy spięłam w luźnego kucyka.
nie lubiłam mocnego makijażu, dlatego właśnie tylko lekko pomalowałam rzęsy tuszem.
Zamknęłam drzwi do swojego pokoju i pobiegłam do kuchni. Zostało mi mało czasu.
- Dzień dobry , Isabelle ! - Uśmiechnęła się do mnie Eva, nasza gospodyni.
- Dzień dobry.- odpowiedziałam oddając jej uśmiech.
-Jak Ci się spało, kochana?- zapytała nalewając mi soku do szklanki.
- Dobrze, dziękuję.
Eva pracuje u nas odkąd skończyłam 8 lat. Tata ciągle pracował a mną musiał ktoś się zająć, wtedy właśnie wpadliśmy na pomysł zatrudnienia gosposi. Kobieta, chociaż ma już swoje lata, jest świetna. Traktujemy ją jak członka rodziny.
Evie położyła przede mną talerz ze śniadaniem uśmiechając się radośnie.
- Issie ! Jest już 6:50 ! Spóźnisz się do szkoły, kochanie.- spojrzała na zegar a później na mnie.
- O Boże ! - wpakowałam do buzi resztę kanapek i wybiegłam z pomieszczenia wprost do swojego pokoju zabierając swoją szkolną torbę.
Krzyknęłam tylko ciche 'Pa' do Evy i już mnie nie było.
~~~~~~ ♥ ~~~~~~
Biegłam z całych sił przez dosyć zatłoczone ulice Woncaster.
Wpadałam na połowę ludzi których próbowałam ominąć, ale nie zbyt mnie to obchodziło.
Dzisiaj zaczynałam od matematyki a nauczyciel, pan Stewart, jest niesamowicie ostry więc nie mogłam się spóźnić. Nie na początku roku.
Usłyszałam bicie wielkiego zegara na ratuszu oznajmiającego że jest już 7.
Westchnęłam patrząc na poruszającą się wskazówkę sekundową. Wydawało się że przyśpiesza, coraz szybciej i szybciej mija czas. Zapadłam jakby w trans. Czułam się jakby ktoś lub coś zawładnął moim ciałem. Zamknęłam oczy próbując opanować jakoś ten stan lecz zamiast tego poczułam jak upadam.
Lekko otworzyłam oczy. Nie byłam już w rynku, tylko w jakiejś ciemnej i ślepej uliczce.
Przełknęłam ślinę wstając z ziemi. Jak ja się tu dostałam ? Co działo się ze mną gdy patrzyłam na ratusz? Przez moją głowę przelatywały tysiące myśli. Setki pytań lecz brak odpowiedzi.
Nagle rozbolała mnie głowa. Ale nie była to zwykła migrena. To jakby ktoś atakował moje myśli. Jak bardzo głupio to brzmi tak własnie się czułam.
Gdy tak rozmyślałam poczułam że ktoś położył dłoń na moim ramieniu.
Odwróciłam się prędko w stronę tej osoby ale to co zobaczyłam przeszło moje wszelki oczekiwania.
- Witaj, Isabelle.- z jego ust wypłynął mocny i przerażający głos. Ubrany był w ten sam czarny płaszcz do ziemi. Oślizgły uśmiech zdobił jego twarz. Tak to był on...
To on wczoraj bił się z blondynem...
- Skąd znasz moje imię ? - zapytałam przerażona.
- Wiem więcej, niż mogłoby Ci się zdawać, Moja droga.
Serce zaczęło mi szybciej bić. On był na serio przerażający.
- Kim jesteś?! - krzyknęłam gdy zaczął się do mnie zbliżać.
- Och, kochanie. Myślisz ze ktoś Cie tu usłyszy ? Twój krzyk stanowi jedynie cichy szept w zgiełku miasta. Jesteś bezbronna. - uśmiechnął się stojąc już centralnie przede mną.
Patrząc mu w oczy widziałam w nich ciemność. Zło i pewność siebie.
Mężczyzna podniósł wolno rękę. Zamknęłam oczy w obawie co chce zrobić.
- Jakaś ty strachliwa. Nie bój się, Isabelle. nic Ci nie zrobię jeśli będziesz posłuszna. - zaczął głaskać mój policzek - Powiedz mi kotku... będziesz grzeczna?
Łzy cisnęły mi się do oczy. Chyba rzeczywiście jestem strachliwa...
-T.tak. - odpowiedziałam.
- Świętnie - uśmiechnął się nadal dotykając mój policzek.- Pierwsze pytanie. Skąd znasz Niall'a Horan'a ?
- K.kogo ?
- Niall'a Horan'a.
- Nie mam pojęcia kto to.jest - odpowiadałam zgodnie z prawdą.
- Myślisz że jestem aż tak głupi? - teraz przestał delikatnie przejeżdżać po moim policzku. - Wczoraj siedział przed twoim domem parę godzin, a ty mówisz mi że go nie znasz?!
- Ja...ja nie znam jego nazwiska, ale znam go. To znaczy nie przedstawił się gdy go spotkałam.
- Czuję czemu się tobą zainteresował.- zbadał mnie wzrokiem od stóp aż do głowy.
- Słucham? - zmrużyłam oczy.
- Nie o to chodzi, to znaczy jesteś ładna ale ... twój zapach.
- Co? - zaczynam się niepokoić. O co mu chodzi ?
- Twoja krew nie pachnie jak krew przeciętnego śmiertelnika.
- Boże, to jest jakaś paranoja - jęknęłam.
- Jak uważasz. Drugie pytanie. Co cie z nim łączy ?
- Nic ! Widziałam go dwa razy w życiu ! - wrzasnęłam. Nie ukrywam ta sytuacja zaczęła mnie denerwować. Oczekiwałam jakichś przerażających słów odpowiedz.
Mężczyzna jednak chwycił mnie mocno za szyje coraz bardziej zacieśniając uścisk.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Kurwa, myślisz że to jest zabawa ?! Gówno a nie zabawa. I wiesz co ? Mógłbym cię tu załatwić jednym ruchem. Nikt by o tym nie wiedział... - coraz mocniej ściskał moja szyję odbierając mi dopływ powietrza.
- Jeden mały ruch, tylko mocniejszy uścisk. I wszystko, całe twoje nędzne życie by się zakończy....- nie skończył nawet zdania gdy ktoś uderzył go od tyłu.
Mężczyzna upadł na ziemie a ja napawałam się powietrzem którego byłam pozbawiona przez ostatnie chwile.
Spojrzałam po chwili na wybawce. Te blond włosy. Tatuaże. I te niesamowite błękitne tęczówki. To był mój nieznajomy. Chłopak pomógł mi wstać po czym podszedł do ciągle lezącego mężczyzny.
- Co ty tu robisz, Damen ?!- krzyknął blondyn. Dopiero teraz zauważyłam że jego oczy zrobiły się czarne.
Przerażający mężczyzna wstał i spojrzał na mnie.
- To jeszcze nie koniec ...- syknął i rozpłynął się w blasku wrześniowego słońca.
Niebieskooki odwrócił się do mnie.
- Wszysyko ok ?- zapytał.
-Nie. Masz mi to wszystko wytłumaczyć ! Teraz!
- Ale...
- Teraz!
- No dobra... Więc, zacznijmy od tego że....- widać że trudno było mu to powiedzieć- jestem ... wampirem.
Zszokowana słuchałam dalszej wypowiedzi chłopaka.
- Ten koleś, to był też wampir. Ale zły. I .... on chce mnie zniszczyć.... I chyba myśli że drogą do mnie, jesteś ty.
Ziemia zatrzęsła sie pod moimi nogami.
- Co to znaczy?
- To znaczy ze.... chce twojej śmierci tak samo jak mojej.
Jsśli przeczytałeś zostaw komentarz ;D