piątek, 7 marca 2014

Rozdział 3

 Hejoooo ! <3 Pewnie mnie totalnie znienawidziliscie. Tak długo nie dodałam, przepraszam :C Miałam bardzo ważne zajęcia. Ale tutaj jest rozdział i mam nadzieje że Wam sie spodoba :D
ENJOY !!!!!!!!!


3.This darkness inside his eyes....


  Czułam jakby czas stanął w miejscu. 
To nie mógł być przypadek. 
Niemożliwe.
Mój oddech stał się bardzo nierówny.
Myśli zaczęły szybko krążyć po mojej głowie.
Powoli moje ciało drętwiało.
Przełknęłam ślinę zdezorientowana.
Co on mógł tu robić?
Drugim pytaniem było dlaczego się bije a trzecim z kim.
Zaczęłam się cofać układając sobie wszystko w głowie.
Nagle jednak zatrzymałam się gdy błękitne oczy chłopaka skierowały się w stronę mojego okna.
Tak jakby czytał mi w myślach...
Patrzyłam na niego a on na mnie.
Myślę że trwałoby to długą chwilę gdyby nie przeciwnik blondyna nie uderzył go z całej siły w twarz wykorzystując chwilę nieuwagi nieznajomego. 
Na twarzy napastnika pojawił się uśmiech po czym jego wzrok skierował się w moją stronę.
Moje oczy spotkały się z jego czarnymi tęczówkami. Moje serce zaczęło bić w niewyobrażalnie szybkim tempie. Przerażenie opanowywało mój oddech.
Straszny mężczyzna uśmiechnął się chytrze i rozpłynął się w ciemnościach nocy. 
Oddalona od okna o jakieś 3 metry złapałam się za głowę.
Może to tylko sen? 
Zaczęłam szczypać swój nadgarstek. 
Niestety nic się nie działo. Nie było nawet najmniejszej zmiany. 
Podbiegłam do okna rozglądając się po podwórku.
Niebieskooki właśnie podnosił się z ziemi wycierając krew płynącą z jego nosa.
Nie wyobrażam sobie jak bardzo musiał boleć ten cios. Naprawdę współczułam mu w tamtym momencie.  Jego oczy znów skierowały się w moją stronę i tak samo jak tamten przerażający mężczyzna, blondyn zniknął.  
  Wróciłam wolnym krokiem do łóżka. Chociaż pewnie i tak nie zasnę.
Przykryłam się kołdrą i zastanawiałam się nad całą tą sytuacją.
Jakże nienormalną sytuacją...

                                                                 
                                                        ~~~~~~  ~~~~~~

Tak jak przypuszczałam, nie mogłam zasnąć.
Była już 6 a ja mam na 7 do szkoły.
Wstałam więc niechętnie z łóżka i powędrowałam do łazienki by się odświeżyć. 

Włożyłam na siebie legginsy w moro, białą koszulkę z napisem ''STREET'' i moją ulubioną czarną, skórzaną  kurtkę. Włosy spięłam w luźnego kucyka.
nie lubiłam mocnego makijażu, dlatego właśnie tylko lekko pomalowałam rzęsy tuszem.
Zamknęłam drzwi do swojego pokoju i pobiegłam do kuchni.  Zostało mi mało czasu.
- Dzień dobry , Isabelle ! - Uśmiechnęła się do mnie Eva, nasza gospodyni.
- Dzień dobry.- odpowiedziałam oddając jej uśmiech.
-Jak Ci się spało, kochana?- zapytała nalewając mi soku do szklanki.
- Dobrze, dziękuję.
  Eva pracuje u nas odkąd skończyłam 8 lat. Tata ciągle pracował a mną musiał ktoś się zająć, wtedy właśnie wpadliśmy na pomysł zatrudnienia gosposi. Kobieta, chociaż ma już swoje lata, jest świetna. Traktujemy ją jak członka rodziny.
   Evie położyła przede mną talerz ze śniadaniem uśmiechając się radośnie.
- Issie ! Jest już 6:50 ! Spóźnisz się do szkoły, kochanie.- spojrzała na zegar a później na mnie.
- O Boże ! - wpakowałam do buzi resztę kanapek i wybiegłam z pomieszczenia wprost do swojego pokoju zabierając swoją szkolną torbę.
Krzyknęłam tylko ciche 'Pa' do Evy i już mnie nie było.


                                                       ~~~~~~  ~~~~~~

  Biegłam z całych sił przez dosyć zatłoczone ulice Woncaster. 
Wpadałam na połowę ludzi których próbowałam ominąć, ale nie zbyt mnie to obchodziło.
Dzisiaj zaczynałam od matematyki a nauczyciel, pan Stewart, jest niesamowicie ostry więc nie mogłam się spóźnić. Nie na początku roku.
Usłyszałam bicie wielkiego zegara na ratuszu oznajmiającego że jest już 7.
Westchnęłam patrząc na poruszającą się wskazówkę sekundową. Wydawało się że przyśpiesza, coraz szybciej i szybciej mija czas. Zapadłam jakby w trans. Czułam się jakby ktoś lub coś zawładnął moim ciałem. Zamknęłam oczy próbując opanować jakoś ten stan lecz zamiast tego poczułam jak upadam.
  

   Lekko otworzyłam oczy. Nie byłam już w rynku, tylko w jakiejś ciemnej i ślepej uliczce.
Przełknęłam ślinę wstając z ziemi. Jak ja się tu dostałam ? Co działo się ze mną gdy patrzyłam na ratusz? Przez moją głowę przelatywały tysiące myśli. Setki pytań lecz brak odpowiedzi.
Nagle rozbolała mnie głowa. Ale nie była to zwykła migrena. To jakby ktoś atakował moje myśli. Jak bardzo głupio to brzmi tak własnie się czułam.
Gdy tak rozmyślałam poczułam że ktoś położył dłoń na moim ramieniu.
Odwróciłam się prędko w stronę tej osoby ale to co zobaczyłam przeszło moje wszelki oczekiwania.
- Witaj, Isabelle.- z jego ust wypłynął mocny i przerażający głos.  Ubrany był w ten sam czarny płaszcz do ziemi. Oślizgły uśmiech zdobił jego twarz. Tak to był on...
To on wczoraj bił się z blondynem...
- Skąd znasz moje imię ? - zapytałam przerażona.
- Wiem więcej, niż mogłoby Ci się zdawać, Moja droga.
Serce zaczęło mi szybciej bić. On był na serio przerażający.  
- Kim jesteś?! - krzyknęłam gdy zaczął się do mnie zbliżać.
- Och, kochanie. Myślisz ze ktoś Cie tu usłyszy ? Twój krzyk stanowi jedynie cichy szept w zgiełku miasta. Jesteś bezbronna. - uśmiechnął się stojąc już centralnie przede mną.

Patrząc mu w oczy widziałam w nich ciemność. Zło i pewność siebie. 
Mężczyzna podniósł wolno rękę. Zamknęłam oczy w obawie co chce zrobić. 
- Jakaś ty strachliwa. Nie bój się, Isabelle. nic Ci nie zrobię jeśli będziesz posłuszna. - zaczął głaskać mój policzek - Powiedz mi kotku... będziesz grzeczna? 
Łzy cisnęły mi  się do oczy. Chyba rzeczywiście jestem strachliwa...
-T.tak. - odpowiedziałam.
- Świętnie - uśmiechnął się nadal dotykając mój policzek.- Pierwsze pytanie. Skąd znasz Niall'a Horan'a ? 
- K.kogo ? 
- Niall'a Horan'a.
- Nie mam pojęcia kto to.jest - odpowiadałam zgodnie z prawdą.
- Myślisz że jestem aż tak głupi? - teraz przestał delikatnie przejeżdżać po moim policzku. - Wczoraj siedział przed twoim domem parę godzin, a ty mówisz mi że go nie znasz?!
- Ja...ja nie znam jego nazwiska, ale znam go. To znaczy nie przedstawił się gdy go spotkałam.
- Czuję czemu się tobą zainteresował.- zbadał mnie wzrokiem od stóp aż do głowy.
- Słucham? - zmrużyłam oczy.
- Nie o to chodzi, to znaczy jesteś ładna ale ... twój zapach. 
- Co? - zaczynam się niepokoić. O co mu chodzi ?
- Twoja krew nie pachnie jak krew przeciętnego śmiertelnika.
- Boże, to jest jakaś paranoja - jęknęłam.
- Jak uważasz. Drugie pytanie. Co cie z nim łączy ?
- Nic ! Widziałam go dwa razy w życiu ! - wrzasnęłam. Nie ukrywam ta sytuacja zaczęła mnie denerwować. Oczekiwałam jakichś przerażających słów odpowiedz.
Mężczyzna jednak chwycił mnie mocno za szyje coraz bardziej zacieśniając uścisk.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Kurwa, myślisz że to jest zabawa ?! Gówno a nie zabawa. I wiesz co ? Mógłbym cię tu załatwić jednym ruchem. Nikt by o tym nie wiedział... - coraz mocniej ściskał moja szyję odbierając mi dopływ powietrza. 
- Jeden mały ruch, tylko mocniejszy uścisk. I wszystko, całe twoje nędzne życie by się zakończy....- nie skończył nawet zdania gdy ktoś uderzył go od tyłu. 
Mężczyzna upadł na ziemie a ja napawałam się powietrzem którego byłam pozbawiona przez ostatnie chwile. 
  Spojrzałam po chwili na wybawce. Te blond włosy. Tatuaże. I te niesamowite błękitne tęczówki. To był mój nieznajomy. Chłopak pomógł mi wstać po czym podszedł do ciągle lezącego mężczyzny.
- Co ty tu robisz, Damen ?!- krzyknął blondyn. Dopiero teraz zauważyłam że jego oczy zrobiły się czarne.
Przerażający mężczyzna wstał i spojrzał na mnie.
- To jeszcze nie koniec ...- syknął i rozpłynął się w blasku wrześniowego słońca.
Niebieskooki odwrócił się do mnie.
- Wszysyko ok ?- zapytał.
-Nie. Masz mi to wszystko wytłumaczyć ! Teraz!
- Ale...
- Teraz!
- No dobra... Więc, zacznijmy od tego że....- widać że trudno było mu to powiedzieć- jestem ... wampirem. 
Zszokowana słuchałam dalszej wypowiedzi chłopaka.
- Ten koleś, to był też wampir. Ale zły. I .... on chce mnie zniszczyć.... I chyba myśli że drogą do mnie, jesteś ty.
Ziemia zatrzęsła sie pod moimi nogami.
- Co to znaczy?
- To znaczy ze.... chce twojej śmierci tak samo jak mojej. 



Jsśli przeczytałeś zostaw komentarz ;D







                                                                                                          


  







  







wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 2

Witam Was ! <3 Nadszedł czas 2 rozdział. Miałam dodać go w sobotę ale po 620 wyświetleniach i po licznych pytaniach na temat nowej części Vampire, postanowiłam dodać dzisiaj :D Zostawiajcie opinie w komentarzach, to motywuje mnie do pracy <3
Enjoy!!!




2. I don't understand anything anymore. 

- C.co ? - jąkałam się trochę przerażona tym co właśnie się dzieje.
- Boże ! udajesz głupią czy taka na serio jesteś ? Nie wmówisz mi że nie słyszałaś pytania zadanego przeze mnie osiem razy !
- A skąd wiesz że tyle ? Liczyłeś ? - po tym jak nazwał mnie głupią, w mojej głowie włączył się instynkt obronny co chyba nie spodobało się nieznajomemu.
- Nie wkurwiaj mnie, dobrze ci radzę !  - szarpnął mną po raz kolejny. 

  Kim on był ? Czego chciał ? Nie sądzę w końcu aby ktoś całkiem normalny zachowywał się w taki sposób. Mój wzrok powędrował na jego rękę. Przedramię zdobiła piękna czarna wytatuowana róża.
- Czy mogłabyś mi łaskawie powiedzieć kim jesteś ?!- wrzasnął po raz następny odrywając mój wzrok od swojego niesamowitego tatuażu.

- Mówiłam już, jestem Isabelle Watts i jestem człowiekiem.
Chłopak mierzył mnie wzrokiem co sprawiało że po moim ciele przechodziło dziwne mrowienie.
- Naprawdę ? - zapytał po chwili milczenia.
- Tak , myślisz że kłamałabym o swoim pochodzeniu? Po co miałabym to robić ?

- Nie masz pojęcia co czasem trzeba ukrywać ... - zabrzmiało to jak ... przestroga? Boże jakie to przerażające.
  Pokiwałam głową w geście zrozumienia. Nastała długa i niezręczna cisza. Zdawałoby się że chłopak jest trochę zawstydzony po tym co zrobił ale gdy lekko podniosłam głowę i spojrzałam na niego byłam pewna że tak nie jest. Pewny wyraz twarzy pokazywał że w ogóle go to nie obchodzi.
Dobra , dobra. Koniec tych rozmyśleń, czas się stąd zmywać. Spuściłam ponownie głowę by nie zwracać na siebie jego uwagi. Już prawie prześliznęłam się obok jego ramienia gdy poczułam jego dłoń na przedramieniu.
- Gdzie się wybierasz? - powiedział mrużąc oczy.
Chłopak pociągnął mnie tak że znów uderzyłam ciałem o ścianę o którą jeszcze parę sekund wcześniej byłam oparta.
Blondyn nic nie mówiąc wyciągnął swoją dłoń. Powoli wyciągnął  palec wskazujący i wbił w niego coś bardzo ostrego powodując że z niewielkiej rany zaczęła płynąć krew. Chyba byłam zbyt zaskoczona i zdezorientowana by zwrócić uwagę czym się okaleczył. Nie rozumiałam dlaczego on to zrobił. A jeszcze więcej nie rozumiałam gdy wziął moją rękę i delikatnie przejechał  dłonią po moim nadgarstku , po czym szybko i niespodziewanie przejechał tym ostrym narzędziem po mojej skórze tworząc prostą linie ociekającą krwią. Syknęłam  gdy poczułam ból przeszywający moje ciało.
Spojrzałam na niego pytająco z trudem hamując łzy bólu. 
- Zaraz będzie po wszystkim... - szepnął i przyłożył swój wciąż krwawiący palec do mojej rany.
Poczułam ukłucie które po chwili krążyło w moich żyłach powili mknąc ku głowie. 
Później byłą tylko ciemność...

*********************************************************************************

Lekko otworzyłam oczy by zaraz ponownie je zamknąć. Światło słoneczne które dawało o sobie dzisiaj dość mocno znać utrudniało mi spojrzeć na miejsce w którym jestem. 
Zasłoniłam więc promienie ręką dostarczając sobie chociaż odrobiny cienia.
Podparłam się na ręce wstając z pozycji leżącej. Najwidoczniej zemdlałam. 
  Kiedy moje oczy jako tako przyzwyczaiły się do światła zaczęłam szukać wzrokiem nieznajomego.
Niestety, zdało się to na marne. Blondyna już tu nie było.
Westchnęłam. Spojrzałam na swój nadgarstek. Po połączeniu krwi, bo to właśnie zrobił niebieskooki, została mała kropeczka w miejscu gdzie jego krew zetknęła się z moją.
- No świetnie, czyli to nie był sen... - szepnęłam sama do siebie.

*********************************************************************************

- Już jestem !- krzyknęłam przechodząc przez próg domu. Ściągnęłam swoje trampki i położyłam je przy szafce. 
- Cześć ,kochanie ! - usłyszałam głos swojego taty. Podniosłam wzrok by na niego spojrzeć.
Tata przytulił mnie mocno na powitanie i sięgnął po swój płaszcz. Naprawdę nie rozumiem po co mu on na początku lutego, gdy temperatura wynosi około 28 stopni. 
- Gdzie idziesz?- zapytałam. 
- Muszę skoczyć na chwile do  firmy, wrócę za niedługo.
- No OK. - spuściłam głowę. Nie wiem czemu ale dzisiaj akurat chciałam żeby został w domu. Chociaż nie spodziewałam się tego że zignoruje jakikolwiek telefon z pracy.
  Ale to nic. Przyzwyczaiłam się już do samotności. 
Odkąd moja mama zginęła, żyłam w pustym domu bo ojciec musiał zarabiać. Czasem przychodziła do nas ciotka. Ale ona.... ona jest bardzo specyficzną osobą. W naturze miała ocenianie ludzi po mimo tego że ich nie znała. Naturalna było  u niej też oschłość. 
Nie wiem jak mogła być spokrewniona z moją matką, a w końcu była jej siostrą. 
Były zupełnie inne. Jak woda i ogień. 
   Poszłam do swojego pokoju po drodze zabierając z kuchni sok pomarańczowy. 
Przez ostatnie zdarzenia zapomniałam zupełnie o swojej pobrudzonej koszulce. 
Sięgnęłam do szafy po świeże ubranie i poszłam do łazienki się odświeżyć. 
Ciągle myślę o niebieskookim. Jego wzrok, delikatny dotyk a jednak stanowczy charakter.
Spojrzałam na małą bliznę na moim nadgarstku. 
Ta lekko zaczerwieniona kropeczka uświadamiała mnie że nie był to sen czy złudzenie.

*********************************************************************************

  Tata wrócił dużo później niż tego oczekiwał. Ja wiedziałam że tak będzie , ale cóż. 
Jest 23:15. Właśnie skończyłam się pakować na jutro do szkoły. Przyznam że zmęczył mnie ten dzień.
Niebieskooki nieznajomy który połącza swoją krew z moją, jagodowy shake na mojej koszulce. 
Muszę się wyspać i to bardzo dobrze.
Położyłam się wygodnie na łóżku powoli odchodząc do krainy Morfeusza.....

*We śnie*

Otworzyłam oczy. Spojrzałam przed siebie. Brudna ściana pojawiła się przed moimi oczami. Próbowałam wstać z miejsca na którym siedziała. Nie dałam rady. Byłam przywiązana.
Zaczęłam się wyrywać. Próbować jakoś się wydostać. Na marne...
Rozglądnęłam się po pokoju. Nie było w nim wiele rzeczy. Tylko jeden niewielki stół i jakaś pusta komoda. 
Nagle ktoś otworzył drzwi. Na zewnątrz było bardzo jasno, ta jasność poraziła moje oczy. 
Mrużąc oczy zdołałam ujrzeć tylko zarys postaci. Dwóch postaci. Zbliżały się do mnie a po chwili widziałam już błękit jego oczu....

*Koniec snu*

Obudził mnie nagle dźwięk rozbijanej szyby. Wstałam z nierównym oddechem w duchu dziękując że sen się skończył. Był bardzo przerażający i wydawał się być tak realistyczny...
  Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie na ulice przed domem.
Zobaczyłam dwóch mężczyzn którzy szarpali się na podjeździe jednego z domów.
Swój wzrok skierowałam na niebieski samochód stojący niedaleko nich. Tak jak myślałam, szyba tego samochodu byłą zbita na setki małych kawałeczków.
  Przyjrzałam się mężczyzną. Jeden z nich był wysoki, mocno zbudowany i ubrany czarny płaszcz do ziemi. Drugi zaś miał na sobie biały t-shirt i jeansy.
Zaraz chwila. Czy ten blondyn którego dziś spotkałam nie był ubrany w to samo? 
Spojrzałam na przedramię tego mężczyzny.
O mój Boże. 
Wytatuowana róża.
To był on. 
Niebieskooki.



I jak ? :D 



sobota, 22 lutego 2014

Kontakt

Stworzyłąm aska specjalnie dla was :) Więc jeśli będziecie mieli jakieś pytania co do fabuły czy bohaterów pytajcie tu : http://ask.fm/skullnumber13

Rozdział 1

Cześć wszystkim! :D Pod ostatnim postem były 4 komentarze więc.... 1 rozdział już jest ! <3 Dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie opowiadania i mam nadzieje że rozdział się spodoba :)
ENJOY ! <3



1. Crowded hallways are the loneliest places to me.

.
  Ciche szepty I śmiechy powoli opanowywały moją głowę. Ich spojrzenia pełne szyderstwa były ostatnią rzeczą którą chciałam oglądać i którą musiałam znosić.
Idąc korytarzem szkolnym  przyciągałam niechcianą  przez siebie uwagę. Oczy mierzące mnie od stóp do samego czubka głowy , szyderczy uśmiech. Tak. Była to moja codzienność. Ponura, nieprzyjemna codzienność. Ale teraz, gdy zaczyna się nowy rok szkolny postanowiłam się aż tak nie przejmować. Chociaż nadal czułam ukłucia w sercu gdy mówili o mnie różne świństwa i gdy się śmiali.
Spuściłam głowę słysząc kolejne żarty które kłują moje uszy.
To bolało. Chociaż przyzwyczaiłam się do tego.
  Spojrzałam przed siebie by stanąć twarzą w twarz z Courtney Brown, największą zdzirą w szkole. Wysoka blondynka ubrana w różową miniówkę i biały top odkrywający brzuch patrzyła mi w oczy z tak denerwującą pewnością. Poprawiłam torbę na swoim ramieniu i zaczęłam z nią wojnę na spojrzenia. Kiedy zauważyłam że zirytowało ją to , lekko uśmiechnęłam się. Ona przewróciła na to oczami i ruszyła w moją stronę.
- Przesuń się – warknęła gdy stanęła kilka centymetrów ode mnie a ja w bezruchu bawiłam się zawieszką mojego naszyjnika. –Powiedziałam coś ! – zmrużyła oczy na co ja tylko szerzej się uśmiechnęłam. Wyminęłam ją i poszłam przed siebie nie odwracając się nawet, wtedy bym pewnie stchórzyła i zaczęła ją przepraszać za moje zachowanie. A tego bym nie chciała.
Szybkim krokiem poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i stanęłam przed lustrem.
Parę razy głęboko odetchnęłam wpatrując się w swoje odbicie.
- Izabelle Watts… właśnie  postawiłaś się  Courtney – szepnęłam sama do siebie.
Byłam z siebie bardzo dumna. W przeszłym roku nie miałabym odwagi nawet spojrzeć na nią a teraz… teraz może mnie pocałować gdzieś.
  Nawet po wyjściu z toalety nie mogłam przestać się uśmiechać. Ludzie gapili się na mnie zdziwieni, w końcu chyba jeszcze nigdy w szkole nie byłam aż tak wesoła.
Maszerowałam w kierunku klasy posyłając uśmiech do wszystkich wkoło. Jeszcze nigdy tak się nie zachowywałam i chociaż bardzo tego nie chciałam to czułam że za niedługo mój wesoły nastrój zmieni się o 180 stopni. Nagle moje przemyślenia przerwał dzwonek. Czym prędzej pobiegłam do klasy żeby nie spóźnić się namatematykę. Teraz dopiero, zaczynam rok szkolny na całego.

**********************************************************************************

- A więc, tak jak mówiłam na początku lekcji w listopadzie odbędzie się spektakl Pt. ‘’Romeo i Julia’’.
Zaczynamy próby w przyszły  piątek. Wiem że jest to trochę wcześnie ale musimy dopiąć wszystko na ostatni guzik …- mówiła wychowawczyni chodząc po klasie. – W przyszły czwartek zaś odbędą się przesłuchania, na które mają przyjść wszyscy ! – krzyknęła entuzjastycznie nauczycielka na co wszyscy jęknęli, co z kolei  spowodowało u mnie cichy śmiech. – Och nie rozpaczajcie tak! To nic takiego.
Zobaczycie będziecie się świetnie ba…. – kobieta nie zdążyła dokończyć zdania bo zadzwonił dzwonek.
Wszyscy zerwali się z krzeseł i wybiegli z klasy. No tak, przerwa obiadowa.
Powoli podniosłam się z ławki i zaczęłam pakować książki.
Po wyjściu z klasy wolnym krokiem maszerowałam w stronę stołówki.
Na lunch’u  wzięłam tylko jabłko i sok pomarańczowy i chciałam wyjść na dziedziniec szkolny kiedy znów natknęłam się na Courtney. Właściwie sytuacja wyglądała tak samo. Blondynka stała blisko mnie i patrzyła na mnie szyderczym i zdenerwowanym wzrokiem. Tylko teraz byłyśmy na jadalni, gdzie było 3 razy więcej osób.
Dziewczyna patrzyła na mnie z góry bo była ode mnie wyższa , pewnie przez swoje wielkie obcasy.
-Witam ponownie, Watts – powiedziała przez zęby. Ups, musi być na serio zła. W końcu mruży oczy, marszczy czoło a jej usta zaciśnięte są w prościusieńką linie.
- Cześć – uśmiechnęłam się starając nie pokazywać że trochę obawiam się tego co się stanie.
Chwile wpatrywała się we mnie po czym rozluźniła mięśnie twarzy i uśmiechnęła cwaniacko.
- Widzę że humor Ci dopisuje ? – powiedziała.- Jak miło że się zmieniłaś. Jesteś teraz śmielsza i w ogóle. Bardzo fajnie. – Zrobiła chyba najbardziej sztuczny uśmiech jaki w życiu widziałam.
Teraz dopiero zorientowałam się że wszyscy znajdujący się w stołówce oglądali cały przebieg wydarzeń. Nawet jedna z kucharek podsłuchiwała. Wróciłam wzrokiem na Courtney.
- Wiesz, kochana… Już nie będę tego pić – dopiero teraz zauważyłam że w ręce trzyma koktajl mleczny z jagód, czyli nasz dzisiejszy deser stołówkowy. – Więc może ty masz ochotę ?
Dziewczyna przechyliła kubek a ja poczułam że mój biały t-shirt jest mokry.
Zdawało mi się że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Powoli zaczęło dochodzić do mnie że stoję  ochlapana jagodowym shake’em. Spojrzałam na swoją koszulkę. Cała fioletowa, no fajnie.
Podniosłam głowę i spojrzałam na Courtney.
Ta przeszła obok zatrzymując się przy mnie i szepnęła prawie do mojego ucha.
- Ze mną się nie zadziera a to … - zmierzyła mnie wzrokiem – a to jest dopiero początek.
Odeszła do swojego stolika gdzie zatopiła się w rozmowie ze swoimi koleżankami a ja, wybiegłam ze stołówki prosto do łazienki.
A nie mówiłam że moje szczęście się skończy ?

**********************************************************************************

  Właśnie wracałam ze szkoły słuchając muzyki. W poplamionej koszulce musiałam wyglądać co najmniej idiotycznie. Nie rozumiem tego. Tak naprawdę to wszystko co jest złe zdarza się właśnie mi.
Nie pamiętam by zdarzyło mi się coś dobrego odkąd skończyłam podstawówkę.
Od tej pory, nie mam też przyjaciół…
  Ulice były dzisiaj wyjątkowo bezludne. Raz za czas zdarzały się jakieś nastolatki albo starsze panie ale nic poza tym. Może to i lepiej ? Przynajmniej nikt mnie nie zauważy.
- Oh, przepraszam – powiedziałam cicho gdy na kogoś wpadłam.
- Nic się nie stało. – odpowiedział mi lekko zachrypnięty męski głos.
Podniosłam wzrok by spojrzeć na pechowca w którego weszłam. Moje oczy ujrzały wysokiego blondyna z pięknymi niebieskimi oczami. Później zobaczyłam jego kolczyk w wardze i brwi a od razu potem ciało pokryte  tatuażami. Od razu potem wbiłam wzrok w jego niesamowite tęczówki.
Staliśmy tak dłuższą chwilę kiedy chłopak nagle schylił się i podniósł cos z ziemi.
- Proszę , upadło Ci… - chłopak zbliżył się do mnie i podał mi mój telefon który, najwyraźniej wypadł mi z kieszeni kiedy się zderzyliśmy.
Blondyn uśmiechnął się nadal stojąc blisko mnie, odwzajemniłam ten uśmiech i schyliłam głowę bo , jak zwykle w takich sytuacjach, zaczęłam się czerwienić. To było jedno z wielu rzeczy których w sobie nienawidziłam.
  Nagle chłopak ni stąd ni zowąd odskoczył ode mnie jakby się czegoś przestraszył.
- Kim jesteś ?! – warknął mrużąc oczy.
- Co ? – spytałam zdezorientowana.
- Pytam kim jesteś?!! – Niebieskooki zaczął zbliżać się do mnie z groźną miną a ja zaczęłam cofać się przerażona. – Odpowiedz ! – prawie krzyknął a gdy zorientował się że przykuwa uwagę przechodniów , chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąc w niewiadomym mi kierunku. Próbowałam się wyrwać, ale był zbyt silny.
Zaciągnął mnie do ciemnej ,schowanej uliczki gdzie nie było nikogo.
- Gadaj, , kim jesteś !
- Ale ja nie wiem o co chodzi…
- Kłamiesz ! Mów kim jesteś i co ode mnie chcesz !!
- Ja cię nie znam !!! Człowieku ogarnij się ! – jęknęłam przestraszona lecz po chwili żałowałam że cokolwiek powiedziałam…
Chłopak podszedł do mnie  z kamienną twarzą i spojrzał mi w oczy.
- Zła odpowiedź – szepnął prawie niedosłyszalnie i chwycił mnie za ramiona podnosząc do góry.
Matko, w co ja się wpakowałam ? Jestem oparta o ścianę, wisząc jakieś 20 cm nad ziemia trzymana przez  Bóg wie jakiego psychopatę i nie mogę nic z tym zrobić.
- Albo teraz powiesz kim jesteś, albo Cię zabiję.
- Niee – jęknęłam.
- To mów ! – szarpnął mną.
- Ale nie wiem co…
- Kim jesteś !!!
- Izabelle Watts
- Dobrze wiesz ze nie chodzi mi o twoje nazwisko.
- To o co ? Naprawdę nie wiem.


- Jakim stworzeniem magicznym jesteś ?! 
Zamarłam. Naprawdę nie wiedziałam o co chodzi , a jego przerażający wyraz twarzy wcale nie 
pomagał...



I jak ? :D 

piątek, 21 lutego 2014

Prolog

  Ulice były dzisiaj wyjątkowo bezludne. Raz za czas zdarzały się jakieś nastolatki albo starsze panie ale nic poza tym. Może to i lepiej ? Przynajmniej nikt mnie nie zauważy.
- Oh, przepraszam – powiedziałam cicho gdy na kogoś wpadłam.
- Nic się nie stało. – odpowiedział mi lekko zachrypnięty męski głos.
Podniosłam wzrok by spojrzeć na pechowca w którego weszłam. Moje oczy ujrzały wysokiego blondyna z pięknymi niebieskimi oczami. Później zobaczyłam jego kolczyk w wardze i brwi a od razu potem ciało pokryte  tatuażami. Od razu potem wbiłam wzrok w jego niesamowite tęczówki.
Staliśmy tak dłuższą chwilę kiedy chłopak nagle schylił się i podniósł cos z ziemi.
- Proszę , upadło Ci… - chłopak zbliżył się do mnie i podał mi mój telefon który, najwyraźniej wypadł mi z kieszeni kiedy się zderzyliśmy.
Blondyn uśmiechnął się nadal stojąc blisko mnie, odwzajemniłam ten uśmiech i schyliłam głowę bo , jak zwykle w takich sytuacjach, zaczęłam się czerwienić. To było jedno z wielu rzeczy których w sobie nienawidziłam.
  Nagle chłopak ni stąd ni zowąd odskoczył ode mnie jakby się czegoś przestraszył.
- Kim jesteś ?! – warknął mrużąc oczy.
- Co ? – spytałam zdezorientowana.
- Pytam kim jesteś?!! – Niebieskooki zaczął zbliżać się do mnie z groźną miną a ja zaczęłam cofać się przerażona. – Odpowiedz ! – prawie krzyknął a gdy zorientował się że przykuwa uwagę przechodniów , chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąc w niewiadomym mi kierunku. Próbowałam się wyrwać, ale był zbyt silny.
Zaciągnął mnie do ciemnej ,schowanej uliczki gdzie nie było nikogo.
- Gadaj,kurwa , kim jesteś !
- Ale ja nie wiem o co chodzi…
- Kłamiesz ! Mów kim jesteś i co ode mnie chcesz !!
- Ja cię nie znam !!! Człowieku ogarnij się ! – jęknęłam przestraszona lecz po chwili żałowałam że cokolwiek powiedziałam…
Chłopak podszedł do mnie  z kamienną twarzą i spojrzał mi w oczy.
- Zła odpowiedź – szepnął prawie niedosłyszalnie i chwycił mnie za ramiona podnosząc do góry.
Matko, w co ja się wpakowałam ? Jestem oparta o ścianę, wisząc jakieś 20 cm nad ziemia trzymana przez  Bóg wie jakiego psychopatę i nie mogę nic z tym zrobić.
- Albo teraz powiesz kim jesteś, albo Cię zabiję.
- Niee – jęknęłam.
- To mów ! – szarpnął mną.
- Ale nie wiem co…
- Kim jesteś !!!
- Izabelle Watts
- Dobrze wiesz ze nie chodzi mi o twoje nazwisko.
- To o co ? Naprawdę nie wiem.
- Jakim stworzeniem jesteś ?!

….

I jak ? :)

Bohaterowie

Oto bohaterowie mojego fanfiction pt. ''Vampire''  Wiem że opisy wszystkich oprócz Isabelle nie są kompletne ale dowiecie się reszty z rozdziałów. Jeśli będzie kilka komentarzy, dodam prolog ;* 
Enjoy ! 




Isabelle Watts -  Ma 17 lat i chodzi do ostatniej klasy liceum. Mieszka w Worcester  razem ze swoim ojcem. Kiedy miała 7 lat jej matka umarła w wyniku wypadku. Od tamtej pory wychowuje ją ojciec i ciotka, której nie lubi.
Izabelle ma długie, brązowe lekko pofalowane włosy i niebieskie oczy.
Jest bardzo szczupła i ma 169 wzrostu.  Jest cichą można by było powiedzieć że jest nieśmiałą osobą prześladowaną w szkole. I chociaż może mieć wszystko dzięki bardzo dobrym zarobkom swojego ojca, nie czuje się ani trochę szczęśliwa.

Lecz kto byłby szczęśliwy nie mając się nawet do kogo odezwać? 



Niall Horan – 20-latek który dopiero co przyjechał do Worcester. Jego przeszłość jest okryta tajemnicą. Jest blondynem z głębokimi niebieskimi oczami. Mierzący 188 cm  wzrostu , nie boi się niczego i nikogo. Do tej pory nie czuł miłości, troski, bezpieczeństwa. Ani nigdy nie obdarowywał kogokolwiek tymi uczuciami. Jego tatuaże i piercing odstrasza wiele osób ale on się tym nie przejmuje. Mieszka z William’em , którego traktuje jak starszego brata.



William Blacke – Ma 28 lat i jest przyjacielem Niall’a. Jest zabawny, miły i , jak na swój wiek, bardzo mądry. Ma brązowe oczy i loki tego samego koloru. Mieszka z Horan’em i opiekuje się nim odkąd ten skończył 10 lat. Wcześniej przeprowadzali się między innymi z Wolverhampton, Leeds i Manczesteru. W każdym z miejsc w których byli chociaż na parę miesięcy, znaleźli przyjaciół ale też i wrogów.

Victoria Smith – Jest 25-letnią piękną dziewczyną z Manchesteru. Jest przyjaciółką William’a i Niall’a. Ma piwne oczy i bardzo często zmienia kolor włosów, dla jej znajomych to że ma różowe włosy jednego dnia a drugiego są one zielone jest codziennością. Uwielbia się śmiać i jest zawsze pozytywna. Potrafi znaleźć coś pozytywnego w każdej, nawet najgorszej sytuacji.

Z William’em znają się aż 20 lat, poznali się w podstawówce.

Harry Styles – Ma 19 lat i pochodzi z Holmes Chanel, gdzie poznał William’a i Niall’a.
Jest lekko cwany i irytujący ale jego zielone ozy, ciemne loki i dołeczki w policzkach sprawiają że jego wady zdają się być niewidzialne



Zayn Malik – 23-latek z kryminalną przeszłością. Jest wrogiem Niall’a i William’a.
Jest wysokim chłopakiem z brązowymi oczami i ciemną karnacją. Ma dziewczynę , Christinę Jones.


Louis Tomlinson – Ma 24 lata i tak samo jak Zayn, jest wrogiem Blacke’a i Horan’a.
Ma jasno brązowe włosy i oczy kolory morskiego. Po raz pierwszy zetknął się z Niall’em i Williamem w Leeds. Dba tylko i wyłącznie o swoją młodszą siostrę , Katelyn.



Liam Payne – Ma 21 lat i jest przyjacielem William’a i Niall’a z którymi zapoznał się w Wolverhampton, swoim rodzinnym mieście. Jest opiekuńczy i miły. Ma ciepły uśmiech , brązowe oczy i włosy.






Music

Szablon wykonała DaFne z Wyimaginowanej Grafiki.